21 czerwca społeczność Publicznej Szkoły Podstawowej w Łękach Górnych pożegnała panią Zofię Ziaję, przechodzącą na emeryturę.
Przemówienie pani Zofii
MOI KOCHANI,
40 lat pracy minęło jak jeden dzień, tak niedawno żeśmy się spotkali a już dziś wspomnienia łączą nas. Nasze życie to tylko kilka chwil a o to jedna z nich. Moja przygoda z nauczaniem zaczęła się w Szkole Podstawowej w Zwierniku, następnie w Podlesiu Machowskim. W Łękach Górnych rozpoczęłam pracę 1 września 1984r. Była to moja 3 placówka. Pod okiem dyrektor Haliny Gurda zdobywałam pierwsze doświadczenia i poszerzałam swoje horyzonty. Kolejnym dyrektorem był nieżyjący już Jerzy Tyburski i od 20 lat obecny dyrektor Grzegorz Stawarz. Moja praca była zauważana przez dyrektorów i oceniana najwyższym stopniem. W trakcie tych 40 lat 22 razy otrzymałam nagrodę dyrektora, 12 razy nagrodę burmistrza, 19 lat byłam opiekunem SU, prowadziłam drużynę harcerską i zuchową. Bardzo często wyjeżdżałam na zawody sportowe i turnieje, 21 razy zorganizowałam wyjazd na Zieloną Szkołę i wiele wycieczek turystyczno-krajoznawczych, dużym powodzeniem cieszyły się cyklicznie organizowane dyskoteki, noce filmowe, rajdy, grupa kolędnicza a potem kilka razy wystawiane jasełka. Moi uczniowie osiągali duże sukcesy w konkursach artystycznych, zawodach sportowych oraz OTWP „Młodzież zapobiega pożarom” na szczeblu gminnym, powiatowym, wojewódzkim i centralnym. Wspominając te piękne chwile czuję się spełniona, ale też jeszcze niedosyt, że mogło być lepiej. Ktoś kiedyś powiedział: „Życie składa się z powitań i pożegnań” Ja niestety znalazłam się już w tym drugim przedziale, w pięknej jesieni swojego życia.
Trudnych chwil na mojej życiowej i nauczycielskiej drodze nie brakowało, ale ja zapamiętałam tylko te dobre i radosne a jest ich mnóstwo, masa wspomnień, wspólne spotkania i rozmowy, lekcje, konkursy, turnieje, zawody sportowe, wycieczki kilkudniowe, ogniska, dyskoteki, rajdy rowerowe, grupy kolędnicze, jasełka, nigdy niezapomniane zielone szkoły nad morzem, noce filmowe, biwaki harcerskie i zuchowe, długie spacery, wspólne wieczory z wychowankami. Praca z uczniem to moja życiowa pasja, Bezpieczeństwo, dobro i szczęście każdego leżało mi zawsze na sercu i pierwszym miejscu. Praca z ludźmi ma to do siebie, że człowiek angażuje się całym sercem i całym umysłem. Nigdy z tej pracy nie wychodzi. I wiecie co? Mnie taka sytuacja bardzo odpowiadała i często się zdarzała. Zawsze lubiłam swoich wychowanków, uwielbiałam z nimi przebywać, rozmawiać, lubiłam rozmawiać z ich rodzicami, odnajdywałam się w dyskusjach o trudnych sytuacjach uczniów. Jedni nazwą to powołaniem, inni pasją. Ja mówię po prostu, że było i jest mi z tym dobrze. Kiedy spełniam oczekiwania uczniów, spełniam ich marzenia czuję olbrzymie zadowolenie i satysfakcję Zapominam wtedy o trudnych i przykrych chwilach.
W tym przełomowym dla mnie okresie chciałabym na sam początek podziękować rodzicom moich wspaniałych uczniów. Sami są po części moimi wychowankami, a teraz rozmawiam z nimi jak z partnerami. To rodzice sprawiają, że nasz zawód ma sens, dostarczają nam kolejne pokolenia wspaniałych dzieciaków, głów i serc do kształtowania, i starają się w tym procesie uczestniczyć. Zawsze byłam zdania, że to właśnie rodzice wpływają na kształt szkoły bardzo mocno. I tej opinii nie zmienię. Zawsze też do rodziców zwracałam się w pierwszej kolejności, gdy potrzebowałam pomocy w roli wychowawcy. I tę pomoc otrzymywałam. Myślę, że prawdą będzie stwierdzenie, że również jej udzielałam, kiedy tylko było trzeba.
Zwracam się też do wszystkich roczników moich uczniów, których tylko niewielka część jest dzisiaj na tej sali. Kochani i drodzy, nieraz może i daliście mi w kość, ale jeszcze stokroć więcej razy sprawiliście, że serce rosło, duma rozpierała i uśmiech pojawiał się na twarzy. Cieszyłam się z każdego najmniejszego sukcesu ucznia, przeżywałam każdą porażkę, czy tez zdarzenie losowe. Razem przeżyliśmy wiele cudownych chwil, lekcji, ale i ważnych uroczystości i wyjazdów, które kształtowały charaktery, uczyły wrażliwości na piękno, pokazywały inną stronę życia. Nigdy nie szczędziłam sił, żeby zorganizować dyskotekę, rajd rowerowy, wycieczki turystyczne, czy cykliczne wyjazdy nad polskie morze tzw. zielone szkoły, które zapadną wam w pamięci. Nie żałuję ani jednego dnia spędzonego poza domem tylko po to, by towarzyszyć wam w odkrywaniu odległych zakątków Polski i pokazywaniu piękna sportu i wysiłku.
Podziękowania kieruję również pod adresem pana dyrektora Grzegorza Stawarza i całego grona pedagogicznego. Przez wiele lat działaliśmy wspólnie i nawet jeśli nie jednomyślnie, zdarzało się że mieliśmy odmienne zdania to jednak w tym samym celu, jakim jest dobro i rozwój młodego człowieka. Wykonujemy zawód, w którym należy być indywidualistą, ale też nie możemy działać w pojedynkę. Starałam się szanować zdanie grupy. Wiedziałam, że razem możemy więcej.
Na koniec chciałabym przypomnieć wszystkim, że największym sukcesem nauczyciela są szczęśliwi i spełnieni uczniowie oraz dorośli, którzy często nawet nie łączą swoich osiągnięć z tym, co otrzymali w szkole. Mam świadomość, że jestem tylko jednym ogniwem w długim łańcuchu nauczania, ale też śmiem twierdzić, że jest to ogniwo ważne i takie, które nigdy się nie zerwie. Dzięki tak długiemu pobytowi w szkole, lekcjom, wychowawstwom i wycieczkom, mam teraz mnóstwo znajomych i życzliwych ludzi na całym świecie. To bardzo, bardzo miłe uczucie. To wielka satysfakcja kiedy uczniowie, absolwenci podchodzą z życzliwym uśmiechem i z radością opowiadają o swoich przeżyciach sukcesach czy porażkach, łączy nas wiele wspólnie przeżytych, niezapomnianych wspaniałych chwil. I niech tak pozostanie zawsze. DZIĘKUJĘ ZA TE WSZYSTKIE CHWILE DANE MI Z WAMI.
Zofia Ziaja